...
-Olive.!!Wstawaj,bo się spóźnisz.!-krzyknął Niall.
-Och,Nialler- jęknełam nakrywając kołdrę na głowę.-Daj mi jeszcze 10 minut...
-Ok.Albo czekaj,nie.-Zrzucił mnie z łóżka,porwał kołdrę i zwiał.
-NIALLER!-wydarłam się.-Ech..
Leniwie
dźwignęłam się z podłogi i chwiejnym krokiem podeszłam do ogromnej
szafy.Ubrałam jakąś bluzę i jeansy.Zeszłam na dół.Niall nucił w kuchni
jakąś piosenkę.Był wesoły i robił mi śniadanie.Zobaczył mnie i się
uśmiechnął.
-OOO,kogo ja widzę."Księżniczka" już wstała.?-zapytał ironicznie ze śmiechem.
-Tak.Wstała i żąda naleśników.!-usiadłam przy stole.
-Ależ proszę bardzo.-Postawił mi przed nosem talerz,a na nim całą górę naleśników i oblał ją mnóstwem czekolady.
-Zwariowałeś.?Ja przecież tego nie zjem!
Mój brat jest zbyt opiekuńczy.Chce dla mnie jak najlepiej-wiem to,ale od odejścia taty stał się dla mnie kimś w rodzaju ojca.
- Gdzie jest Mama.?-spytałam pochłaniając kolejnego naleśnika.
-W pracy od 7.00.-odparł myjąc talerze.
-Ahm...
Zjadłam
bardzo szybko,ogarnęłam się i po kilkunastu minutach razem z Niallem
szliśmy w kierunku Nowej szkoły.Wszystkie spojrzenia kierowały się w
naszą stronę.Każda para damskich oczu obserwowała mojego brata,a chłopcy
bardziej interesowali się mną.
Liceum.Ugh.Jestem w pierwszej
klasie,a Niall w drugiej.Echh...Nikogo tu nie znałam,więc skazana byłam
na siebie.Na przerwie poszliśmy po plany zajęć i po kluczyki od
szkolnych szafek,gdzie poupychaliśmy wszystkie nasze książki.Całą
przerwę staliśmy razem.Gdy zadzwonił dzwonek Nialler poszedł na lekcję
biologii,a ja miałam historię.Ale nie wiedziałam,w której klasie.Mijając
licealistów,ktoś mnie potrącił i wypadły mi wszystkie książki z
rąk,któe wyjęłam z szkolnej szafki."Świetnie"-pomyślałam i
ukucnęłam,żeby je pozbierać.Nagle koło mnie jakiś chłopak również
ukucnął i bez słowa pomógł mi je zbierać.Kiedy pytającym spojrzeniem na
Niego spojrzałam,On tylko popatrzył mi w oczy i się uśmiechnął na kilka
chwil.Pozbieraliśmy je i równocześnie wstaliśmy.Dopiero wtedy
zauważyłam,jak bardzo przystojny jest ten chłopak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz